Ciasto czekoladowo- limonkowe
Pojechaliśmy na kilka dni do Bolesławca, do dziadków Tomka. Jechaliśmy tam ze świadomością, że będą na nas czekać przepyszne smakołyki i niesamowicie obfite obiady, ale oczywiście też chcieliśmy przytargać coś dobrego ze sobą. Padło na ciacho czekoladowo- limonkowe.
Jeszcze nigdy nie piekłam ciasta bez mąki, więc potraktowałam to jak wyzwanie. (Na wszelki wypadek przed wyjazdem wyjedliśmy odrobinę tej nowości, co by nikogo z rodziny nie otruć. Hihi.)
Udało się. Od tej pory to ciasto zaliczamy do naszych ulubionych. Wyszło bardzo mokre, słodkie, a cała tortownica została spałaszowana w ciągu 3 dni. Na upartego zjedlibyśmy w 2, ale dziadki nie pozwoliły, bo chciały się troszku dłużej podelektować:-)
Składniki na tortownicę o średnicy 21 cm:
- 150 g posiekanej gorzkiej czekolady
- 150 g niesolonego masła plus odrobinkę do posmarowania tortownicy
- 6 jajek
- 250 g cukru
- 100 g mielonych migdałów (mieliśmy w płatkach i je zmieliliśmy w malakserze)
- 4 łyżeczki przesianego kakao
- otarta skórka i sok z 1 limonki
- cukier puder
Czekoladę należy roztopić razem z masłem w kąpieli wodnej i odstawić na chwilę do ostygnięcia. Tortownicę trzeba wyłożyć papierem do pieczenia, a następnie posmarować odrobiną masła.
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni z termoobiegiem.
Jajka ubijamy z cukrem za pomocą miksera, do momentu, aż ich objętość zwiększy się prawie trzykrotnie.
Zmielone migdały łączymy z kakao i dodajemy do jajek z cukrem. Mieszamy. Następnie wlewamy roztopioną czekoladę, a na koniec wrzucamy startą skórkę z limonki i jej sok. Całość miksujemy mikserem.
Gotową masę wlewamy do tortownicy i pieczemy przez około 40 minut (uważnie obserwować pod koniec pieczenia, czy góra ciasta nie jara się:-). Upieczone ciacho wyjmujemy z piekarnika i przykrywamy ściereczką. Odstawiamy na CAŁĄ noc.
Na drugi dzień, kiedy ciasto już porządnie ostygnie, oprószamy cukrem pudrem i się zajadamy. Ukrojone kawałki można skropić sokiem z limonki.
Smak jest niesamowity- słodki, a zarazem kwaskowaty. Genialne połączenie!
p.s. przepis Nigelli z książki ‚Kuchnia. Przepisy z serca domu’
Kasia
Jutro sprobuje zrobic..i oby sie udalo, bo mam waznych gosci 🙂
Z pewnością Ci się uda Pani doktor!!:-) polecam skropić kawałki ciacha limonką… odjazd na maxa!
Mniam.. wyszlo pyszne, wprawdzie trzymalam je godzine w piekarniku, bo mi sie wydawalo, ze jest ciagle niedopieczone w srodku, przez co troche wyschla gora i sie „polamala”, ale smakowalo wszystkim! Kolejny przepis hilerki zaliczony 🙂
To prawda!
W wykonaniu Ani ciasto pycha! 🙂
super, że wam smakowało!!! p.s. a teraz Tomi zaczął mi jęczeć, że dawno tego ciasta nie jadł…..:-)
no to do roboty kochana! Tynia juz sie zadeklarowala do pieczenia jutro, chyba nie bedziesz gorsza?? 😀
jutro odpadam bo wyjeżdżam, ale w niedługim czasie wykombinuję coś innego, ciut zdrowszego:-)
Zrobiłam je dziś. Łaaaaał, jest przepyszne! A właściwie to są, bo upiekłam je w foremkach na muffiny. Druga tura, która musiała odczekać na swoją kolej do piekarnika, mniej popękała. Czy to może być kwestia za długiego ubijania jajek? Bita śmietana jako dodatek zakryła te drobne niedoskonałości 🙂 dodatek świeżej limonki to świetny pomysł!
hej! oo tak! limonkowe wymiata! a jeśli chodzi o pękanie ciasta wydaje mi się, że to może być wina za bardzo nagrzanego piekarnika. Mi też dosyć często wychodzą tego typu ciasta popękane, ale przynajmniej mają pyszny, chrupiący dodatek:-)
Ciasto rewelacja. posmak migdałów idealnie współgra z limonka, pycha :]
cieszę się bardzo w imieniu swoim i Nigelli!!