Ciasteczka ze Smarties
Ilekroć otwierałam książkę Nigelli, „Przepisy z serca domu”, za każdym razem widziałam TE ciastka. Patrzyły na mnie błagająco i szeptały: „upiecz nas, upiecz!”
W końcu, kiedy powiedziały mi przedwczoraj: ‚upiecz nas do cholery!’, spięłam się i upiekłam!
I wyszły przepyszne!
Kruche, słodkie, z czekoladą….
Oj, nie wiem czy dotrwają do wieczora.
Składniki na 21 ciastek:
- 150g niesolonego, miękkiego masła (powinno poleżeć parę godzin poza lodówką) (u Nigelli było to masło rozpuszczone w rondelku i odrobinę przestudzone)
- 125g jasnego cukru trzcinowego
- 100g miałkiego cukru
- 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
- 1 jajko z lodówki
- 1 żółtko (też prosto z lodówki)
- 300g mąki pszennej
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- 4 opakowania po 38g ‚Smarties’ (kilka zostało zeżartych jeszcze przed pieczeniem:-) (Nigella dodała 320g łezek z mlecznej czekolady, ale za Chiny nie mam pojęcia gdzie można je u nas kupić;-/)
Rozgrzać piekarnik do 170 stopni.
Do miski należy wsypać cukry oraz masło. Całość zmiksować. Dodać ekstrakt waniliowy, jajko i żółtko i porządnie wszystko wymieszać. (Co by ciasto przypominało ‚lekką i kremową masę’. Może u mnie ta masa nie przypominała kremowej, ale miała konsystencję taką samą jak na zdjęciu w książce kucharskiej:).
Powoli, łyżka po łyżce dodawać mąkę i sodę oczyszczoną. Zmiksować.
Ciasto wyłożyć na silikonową matę lub na blat i stopniowo dodawać ‚Smarties’. Ciasto zagniatać ręką. Kilka cukierków zostawić.
Do łyżki do lodów wkładać po 2 cukierki, a następnie nakładać ciasto. Gotowe kulki wyciskać na papier do pieczenia (można je przy okazji delikatnie uformować ręką), w dosyć sporych odstępach.
Na jednej blaszce zmieści się około 8 ciastek.
Swoje ciastka piekłam 20 minut.
Wyciągając je z piekarnika, będą odrobinę miękkie. Nie bójta się- za chwilę delikatnie skruszeją!
Ciasteczka studzić na kratce, a przechowywać je należy w puszcze. Ciacha są najlepsze pierwszego dnia. Na drugi dzień są ciut twardawe, ale w dalszym ciągu zjadliwe;p
p.s. te ciasteczka też Wam zasmakują!
Kasia
u mnie na pewno nie uchowałby się do wieczora 🙂
fajna ta Twoja ‚nerwica natręctw’:P
haha dzięki 😀
Dobrze, ze ich posłuchałaś ! Pysznie wyglądają 🙂
Takie łezki można kupić w sklepach internetowych, ale są dość drogie…
wyczaiłam je też w małym zestawie z ozdobami z cukru w Almie, ale tam też było mega drogo…;-/
Ostatnio w Lidlu pojawiły się takie groszki czekoladowe, w cenie ok. 3 zł za 100 gram :).
Fantastyczna nazwa bloga, z tytułowych względów na razie odpuszczam sprawdzanie przepisów, ale wrócę za jakieś -10 kg 😉
Pozdrawiam!
ooo to muszę tam koniecznie podjechać! dzięki!