Pasztet z soczewicą i masłem orzechowym
Już wiem dlaczego ludzie często zaczynają czytać gazety od tyłu- bo na końcu są przepisy kulinarne!:-) Właśnie w ten sposób zaczęłam czytać najnowszy numer Twojego Stylu 4(261) i byłam w szoku, kiedy zobaczyłam w nazwie obok siebie 2 słowa ‚pasztet’ i ‚wegetariański’. Spojrzałam na listę składników…hmmm…seler naciowy…fuuuj…
Nie wiedzieć czemu dopisałam jednak to danie jeszcze tego samego dnia do listy wielkanocnych przepisów na tegoroczne święta. Oprócz obowiązkowych pozycji na naszym świątecznym stole, postanowiłam zrobić coś nowego. Pasztet wegetariański!
Zaczęłam tworzyć dzieło…:
Wymieszałam te dwie breje ze sobą, kolor miały średnio apetyczny…I bałam się tego czegoś spróbować…. („i po co mi to było?:-(„
– Kasia: Tomek!….Choć no tu czegoś spróbować!
– Tomek: Hmmm…Niezłe!!!
– Kasia: Serio?!? (…) Eeee…naprawdę dobre!!
Dodałam jeszcze jajko, itp. itd i wrzuciłam do piekarnika.
Zaczęliśmy go wyżerać już na ciepło! Taki był pyszny!!!
Jedna brytfanka została spałaszowana w Zielonej Górze, z rodziną Tomka, a drugą zabraliśmy do mojej rodziny do Głogowa. Wszystkim strasznie smakował i wiem już, że będzie to obowiązkowe danie, nie tylko na Wielkanoc!
Składniki:
- 250 g czerwonej soczewicy
- 2 szklanki tartej marchwi (potrzebowałam do tego 2 dużych marchewek)
- średniej wielkości cebula
- 300g łodyg selera naciowego
- 4 ząbki czosnku
- 1 cm korzenia imbiru
- 150 ml oleju z pestek winogron+ciut do smażenia
- 2 jajka
- pół łyżeczki curry
- 2 łyżki sosu sojowego
- 1/4 szklanki bułki tartej
- 2 łyżki masła kremowego orzechowego (następnym razem wypróbujemy wersję z chrupiącymi orzeszkami)
- pół łyżeczki pieprzu ziołowego
- sól, pieprz
- płatki migdałowe do posypania
Soczewicę należy ugotować wg instrukcji na opakowaniu tak, aby otrzymać z niej miękką papkę. Następnie polałam ją odrobiną wody, co by się pozbyć charakterystycznej piany… Soczewicę odsączyć i odstawić do ostygnięcia.
Na głębokiej patelni należy rozgrzać odrobinę oleju i wsypać do niej kolejno: pokrojony w kostkę seler naciowy, posiekaną cebulę, czosnek i i imbir oraz startą marchewkę. Doprawić solą, pieprzem, pieprzem ziołowym, curry i sosem sojowym. Dodać masło orzechowe. Dolać pół szklanki wody. Dusić pod przykryciem, na wolnym ogniu, przez min. 15 minut. Uduszone warzywa odstawić do ostygnięcia.
Po całkowitym ostudzeniu, soczewicę dodać do warzyw i całość wymieszać. (Można tą masę potraktować blenderem). Dodać 2 jajka, olej i bułkę tartą. Całość znów wymieszać.
Piekarnik rozgrzać do 220 stopni.
2 foremki ‚keksówki’ wyłożyć papierem do pieczenia (niczym ich nie smarowałam) i wlać do nich masę. Posypać na wierzchu płatkami migdałów.
Przykryć folią i piec przez 25 minut.
Zdjąć folię i piec jeszcze przez 5 minut.
Gotowe pasztety wyciągnąć z piekarnika i odstawić na kratkę (w foremce, żeby kształtu nie straciły). Po ostudzeniu przechowywać w lodówce.
Podawać schłodzone, z chlebem lub bez.
Kasia
No i piękny Ci ten pasztet wyszedł 🙂
Ja już piekłam swój kolejny raz, tak nam zasmakował 🙂
podobny można zrobić z ciecierzycy (Kuchnia 4/2012) albo zwykłej fasoli (nawet z puszki). fajna sprawa. szczególnie z sosem chrzanowym 🙂
ooo nie wiem czemu, ale do spamu mi Cię wrzuciło;-/ dlatego Cię wcześniej nie zauważyłam, hihi
och ja się chyba pokuszę o zmajstrowanie tego cuda:)
w takim razie nie ma na co czekać:-))
no wysłałam małża po seler i soczewicę:)resztę składników posiadam więc dziś się będzie działo:)
wow! co za tempo!!:-) w takim razie czekam na relację i może jakąś fotkę? powodzenia!
no i się pochwaliłam wczoraj…małż polazł po soczewicę i seler a przyniósł ala oscypek…boshhhh
yy jak to…oscypek?:-)
łba nie mam skąd mu się to wzięło,ale trzeba mu przyznać że ten to potrafi:)a ten oscypek to jakiś ser podwędzany z tesco(u nas jest takie stoisko z podhala czy cuś)
wiem co to oscypek;p ale zastanawiam się z jakim składnikiem twój mąż go pomylił- z selerem?:-))
z oscypkiem to mi chodziło o to że to taki podrabiany chyba nie ordżinal a mój małż to nie wiem ale jemu się często zdarza coś pomylić…np sok dla dziecka z chipsami i piffkiem…:D mówię Ci jest bezcenny:)
najważniejsze, że jest. i kocha:-)))
dokładnie:) dziś drugie podejście do pasztetu…mam nadzieję że dziś już zaopatrzy mnie w odpowiednie składy:)
trzymam kciuka! kiedyś się uda!
no mam soczewicę ale zieloną,czerwonej w mojej dziurze brak…i co?nada się?
wydaje mi się, że tak:-) działaj!!;p
zadziałałam:)pasztet upieczony,się studzi…
i jak? i jak? wyjadłaś choć kawałek?:-)
Będzie problem ze zrobieniem puree z soczewicy zielonej. Kiedyś robiłem pasztet z soczewicy zielonej to przez 3 godziny później musiałem miksować, aby jednak zrobić tą papkę. 🙂
Natomiast soczewica pomarańczowa (bo tylko taką udaje mi się z trudem kupić) rozpada się na piękne puree, a to według mnie jest właśnie kwintesencja tego pasztetu.
A poza tym to jest przepyszne, zdrowe i co jakiś czas taki pasztet przyrządzam (ostatnio raz wczoraj, właśnie się zajadam. 🙂
hej, z tego co wiem wyszedł pasztet bez problemu z tej zielonej soczewicy:-) a czerwoną soczewicę z łatwością można kupić w sklepach ze zdrową żywnością. pomarańczowej nigdy nie widziałam.
pasztet tak czy siak wymiata! za parę dni go znowu będę robić:-)
wyjadałam na surowo teraz sobie stygnie jeszcze w blaszcze ale ciut mi zostało i zapiekłam w foremkach do ciasteczek serduszkach:)zastanawia mnie tylko to masło orzechowe,nie wiem czy przypadnie do gustu moim domownikom…no ale jak nie więcej dla mnie:D
będzie smakować, zobaczysz! zniknie szybciej niż ci się wydaje!
zrobiony,skosztowany,przepyszniasty:)zdjęcia są na Krainie na fb bo nie wiem czy mogłam wklejać do Ciebie:)
pewnie, że możesz! będzie mi bardzo miło:-) cieszę się, że ci smakuje!!
Polecam ten pasztet. Co jakiś czas go przyrządzam – to jest fantastyczny posiłek. 🙂