Malinowy trifle
Ponoć kochanego ciała nigdy za wiele…
… a więc jedzmy drogie Panie bez większych wyrzutów sumienia!
Składniki:
- opakowanie okrągłych biszkoptów
- 150 gr dżemu z czarnych porzeczek
- półtora opakowania piegusków z czekoladą
- 1/4 szklanki domowej wiśnióweczki
- sok z połowy cytryny
- półtora woreczka mrożonych malin
- 2 jajka, oddzielone białko od żółtek
- 100 gr cukru
- 800 gr serka śmietankowego/ mascarpone
- prażone migdały i pokruszone bezy do idealnego zwieńczenia dzieła
Na spód miski kładziemy kanapeczki z biszkoptów posmarowanych dżemem. Robimy z nich warstwę na około 4 cm. Następnie, Pieguski kruszymy i rozrzucamy je na biszkopty. Obydwie warstwy zalewamy wiśnióweczką. Mmm… ten aromat…
W rondelku podgrzewamy 50 gr dżemiku z sokiem z połówki cytryny. Dodajemy maliny i smażymy do momentu, aż owoce zaczną puszczać sok. Gotową zawartością, po ostudzeniu, wylewamy na biszkopty.
Żółtka ucieramy z cukrem na gładką masę i dodajemy do nich serek śmietankowy, łyżka po łyżce, i miksujemy tak, aby uzyskać smakowity krem. Do kremu dodajemy ubite białka. Całość delikatnie mieszamy drewnianą łyżką, a następnie układamy na warstwie malin.
Deser przykrywamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na całą noc. Ozdabiamy go uprażonymi migdałami, a całość przykrywamy pokruszonymi bezami.
Trifle jest najlepszy drugiego dnia!
Kiedy już zjemy swoją porcję, możemy znów zacząć się odchudzać.
Od jutra!
Przepis nieco zmieniony przez Szarlotkę, pochodzi z książki ‚Nigella ekspresowo’.
Warstwy:
1. biszkopty posmarowane dżemem porzeczkowym
2. pokruszone Pieguski
3. wiśnióweczka
4. maliny z dżemem porzeczkowym
5. serek
6. płatki migdałowe
7. pokruszone bezy
p.s. Deser najładniej wygląda w szklanej misie.
Kasia
My aunt would make a trifle that could light a match but I do enjoy at least a lttile spirit in my trifle. Come to think of it I haven’t had one in years…I need to rectify that!!!