WARSZTATY W AKADEMII KULINARNEJ MARCINA BUDYNKA W AUGUSTOWIE

25-27.09.12.

Wszystko zaczęło się od mojego zgłoszenia konkursowego:

„Jeszcze parę dni temu nie miałam zielonego pojęcia gdzie leży Augustów, kim jest pan Marcin Budynek oraz co to takiego jest papier do pieczenia SAGA…

Teraz już wiem!

Augustów jest oddalony od mojej miejscowości o około 700 kilometrów. Przy dobrych wiatrach jechałabym pociągiem minimum 11 godzin, a autem- 7 (gdyby prowadził mąż), a dwa dni jeśli to właśnie mi przypadłoby w udziale kierowanie, hihi.

Pan Marcin Budynek ma najprawdopodobniej najlepszy blog kulinarny na świecie i z tego co widzę na zdjęciach potraw- zna się chłop na rzeczy… . (Dla usprawiedliwienia siebie mogę jedynie dodać, że w ‘środowisku kulinarnym’ jestem od niedawna, ale na szczęście znałam Pana Marcina z twarzy:-)

A jeśli chodzi o papier do pieczenia SAGA… cóż za genialny pomysł!!! Nie miałam styczności jeszcze pracować z takim cudeńkiem, i nawet jeśli mnie nie wybierzecie, to z chęcią go sobie zakupię:-)

(…)”

No tak…mała poprawka: autem jedzie się prawie 12 godzin, więc całe szczęście, że Tomek pojechał ze mną, bo bym tam tydzień jechała:-)

Z Zielonej Góry wystartowaliśmy o 5.15. Jechało się nam bardzo dobrze. pogoda dopisywała i humory na szczęście też były niczego sobie. Po drodze robiliśmy sobie mini przerwy, bo głupio by było zasnąć za kierownicą;p Na miejscu byliśmy ok 17tej. Podjechaliśmy pod hotel Warszawa, który robił naprawdę niezłe wrażenie… Niezła lokalizacja, w środku wszystko dopieszczone, pokoiki odpicowane, rewelka! W pokoju czekała na mnie karteczka z gratulacjami wygranej, dżemik od natoobe i fartuszek od firmy SAGA.

Wieczorem czekała na nas kolacja integracyjna. Wchodzę do restauracji, a tam stoi On. Mistrzunio. Marcin Budynek. Ach…:-)

Na stole leżało menu, z niesamowitymi daniami. Wszystko było tak pięknie przygotowane, że aż szkoda było tego jeść. Wszystkie dania były przepyszne i tak naprawdę nie umiałabym wybrać tego jednego- najlepszego. Natomiast największym zaskoczeniem były oczywiście lody szczypiorkowe podane z sernikiem. Po prostu obłęd!

(…)

Pod koniec kolacji, kiedy byłam już o 5 kilo szczęśliwsza, odezwało się moje zmęczenie… . Jednak kilometry zrobiły swoje… Udałam się do wyrka, ale i tak adrenalina nie pozwoliła mi szybko zasnąć:-)

Z samego rana czekało na nas pyszne śniadanko, ze szwedzkim stołem. Każdy znalazł coś dla siebie. Było mega kolorowe i zróżnicowane. Po pysznej kawie zebraliśmy się i pojechaliśmy do Akademii Kulinarnej w centrum Augustowa. Akademia okazała się ciut mniejsza niż się spodziewałam, ponieważ znajdowały się w niej tylko 3 stanowiska. Podzieliliśmy się na grupy. Liczyłam co prawda, że każdy będzie mieć miejsce dla siebie, ale na szczęście trafiłam na mega sympatyczne osoby, z którymi pracowało mi się niezwykle miło i przyjemnie, bez krzyków i przemądrzania się, że ‘to ja jestem najlepsza’:-)

Zajęcia trwały od godziny 9tej do 16tej. Udało nam się przygotować sporo przystawek, dań i deserów. Każdy z nas otrzymał swoją ‘biblię’ z przepisami, ale mogliśmy zmieniać przepisy jeśli tylko mieliśmy na to ochotę. Marcin dał nam do dyspozycji wszystkie składniki znajdujące się w szafkach, począwszy od przypraw, a skończywszy na cudownych oliwach. W razie potrzeby Marcin chętnie służył pomocą. Przygotowane dania zanosiliśmy na taras, ponieważ tego dnia pogoda była przepiękna, i każdy mógł przy okazji popróbować smakowitości innych osób.

Każdego dania próbowałam symbolicznie, bo bałam się, że wybuchnę z przejedzenia:-) Najbardziej smakowały mi: przystawki z polędwicy, zupa dyniowa, szarlotka…nie no kurde.. wszystko było pyszne i godne polecenia!

(…)

Na zakończenie warsztatów, dostaliśmy zestaw papierów SAGA oraz książkę Marcina – „Pichciuchy” wraz z dedykacją.

Wróciliśmy do hotelu i mieliśmy 5 minut na przebranie się  i zabranie ze sobą ciepłych rzeczy. Czekała na nas bowiem niesamowita niespodzianka. Rejs stateczkiem po jeziorach: Necko, Rospuda i Białym. To był genialny pomysł i wszystkim przypadł do gustu. W szczególności podobał nam się ‘folklor’ spotkany na jeziorach oraz opowiadania Marcina, m.in. o Koziej Wyspie i bułgarskiej jajecznicy:-)

(…)

Po niecałych dwóch godzinach powróciliśmy na ląd… na grilla. Czekały już na nas przepyszne mięska oraz zestawy przystawek. Wszystko obłędnie smaczne! Tego wieczoru chyba najbardziej się zintegrowaliśmy- urządziliśmy sobie mini warsztaty z SAGĄ – składaliśmy origami oraz zwiedzaliśmy kuchnię w hotelu. Jeju, jaka ona cudna!

(…)

W trakcie tych kilku dni poznałam niesamowicie sympatyczne osoby: Marcina, Agę i Kaję (Co dziś jemy mamo?), Mariolę (Kulinarne pyszności Molki), Adama (natoobe), Agnieszkę (SAGA), Judytę oraz Aśkę (Królestwo Garów).

(…)

Jestem ogromnie wdzięczna organizatorom za umożliwienie mi uczestnictwa w tych warsztatach, które były dla mnie prawdziwą przygodą życia. Zarówno super gościnność Marcina jak i niesamowite atrakcje sprawiły, że pomimo tego, że byłam w nieznanym dla siebie środowisku i wśród zupełnie nowych osób, zakręciła mi się łezka w oku jak opuszczałam to miejsce… . To były jedne z przyjemniejszych chwil w moim życiu:-)

Jeszcze raz wielkie dzięki!

p.s. Wszystkie zdjęcia znajdują się na profilu FB Dupci.

Trackbacks & Pings

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  • Wszystkie zdjęcia i teksty zamieszczane na tym blogu są mojego autorstwa. Nie zgadzam się na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody. Dz. U 1994 nr 24 poz.83
  • Kategorie